niedziela, 27 marca 2011

Długa nieobecność

Jeśli ktoś myśli, że przestałem pisać bloga to jest w błędzie. Po prostu w ostatnich tygodniach tak wiele się działo, że nie było kiedy przysiąść do klawiatury i coś napisać. W zeszłą niedzielę o 7.00 wróciłem z Belgii( całkiem inny świat. Przez tydzień nic nie robiłem, zwiedzałem ciekawa miasta i poznawałem "tambylcze" zwyczaje) Od poniedziałku próbuję się "przekwalifikować" na polskie realia, ale to nie jest takie łatwe. Jedna rzecz jednak dodaje i otuchy - nowy sezon Formuły 1 i wakacje( za 3 miesiące). Teraz czeka ciężka praca, nadrabianie zaległości, sprawdziany, a teraz chwila odpoczynku i biologia czeka. :-).

poniedziałek, 7 marca 2011

Wielka wena

Jak przez cały tydzień( lub i dwa) nic na moim blogu się nie działo to dzisiaj, naszła mnie straszliwa wena. Łepetyna od pomysłów aż pulsowała, tak więc pod tym postem macie dwa inne. Jeden jest kontynuacją moich rozważań o szkole, a drugi to przemyślenia o dzisiejszym dniu. Kto wie, może dzisiaj jakiś tekst jeszcze wpadnie.

Szkoła oczyma ucznia III

Szkoła oczyma ucznia III
    W ostatnim artykule pochwaliłem( może trochę za bardzo) polską szkołę, więc teraz muszę to zmienić.  W tym tekście chcę się zastanowić nad tym czy wszystko czego uczymy się jest nam potrzebne( wiem, że podobny problem przedstawiłem w pierwszym tekście cyklu, lecz teraz bardziej się zagłębię w tym temacie). Wiele rzeczy których jesteśmy uczeni nie jest nam niezbędnych do życia(tak po prawdzie to wszystko oprócz wody i jedzenia jest nam zbędne). Więc dlaczego ta "tajemna wiedza" jest nam nie raz wciskana na siłę do naszych głów? Odpowiedź jest prosta - program nauczania. Czym ten niezwykle dziwny i "niedostępny dla zwykłego śmiertelnika" dokument jest? Najprawdopodobniej jest to coś w czym pisze jest napisane co my jako uczniowie mamy opanować w danym roku szkolnym. Kto to coś napisał? Wszyscy wiedzą, że coś takiego jest, lecz nikt nie wie skąd się to wzięło, czy przyszło. Jedną z bardziej prawdopodobnych historii powstanie tego "pradawnego dokumentu" jest znalezienie go w słynnym grobowcu Tutenchamona( to by wyjaśniało nieścisłości nauczania w podstawówce, gimnazjum i liceum, które mogą wynikać z problemów z przetłumaczeniem tekstu z starożytnego egipskiego na język polski).
     Wiele razy zdarzyło mi się uczyć rzeczy kompletnie bez sensu i celu. Jedną z takich jest mapa polityczna świata. Ktoś może powiedzieć, że jest to nam potrzebne bo w końcu żyjemy w Unii Europejskiej i powinniśmy wiedzieć kogo mamy za sąsiada( i z tym się nawet zgodzę). Lecz wiedzieć kto jest sąsiadem Mongolii nie koniecznie chce mi się uczyć na pamięć (ktoś przecież robił mapy polityczne świata-nie?).Następną taką sprawą jest cała matematyka( no może z wyjątkiem dodawania, odejmowania, mnożenia, dzielenia). Funkcje kwadratowe, liniowe nie są za bardzo w codziennym życiu potrzebne. Inaczej sprawa ma się z geometrią. Załóżmy, że właśnie remontuję dom i potrzebuję 10 m2 kafelek. Jak to policzyć? A no z wzoru na pole prostokąta, trójkąta czy jeszcze innej figury geometrycznej. Podobnie jest z historią. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie potrzebuje dat historycznych(wiem, że niektórym trudno jest bez nich żyć ale...) do codziennych czynności życiowych. Jednak sprawy mają się całkowicie inaczej z fizyką. Przecież każdy z nas w momencie wypadku samochodowego(nikomu tego nie życzę) ma czas by obliczyć z jaką siłą uderzy w inny samochód, bądź też jaką drogę hamowania mamy przy danej prędkości. Wiedza o kulturze również jest niezbędna do życia, przecież każdy z nas na śniadanie przypomina sobie, co skomponował Jan Sebastian Bach.
    Z językiem polskim jest całkiem inny świat. Jesteśmy zmuszani do czytania wielu lektur. Problem polega na tym, że niektóre z nich powstawały wiele wieków temu(np: "Antygona","Hamlet") ,ale są również książki bardziej nam współczesne("Dziady","Cierpienia młodego Wertera") jednak i te pozycje książkowe są niezwykle trudne do przeczytania, a to z powodu dziwnego języka, a to bo główny bohater jest idiotą i przez pół książki tłumaczy sobie, że "świeżo upieczona" mężatka go kocha, aby na końcu książki popełniając samobójstwo nie trafić sobie "kulą w łeb" i konać przez pół nocy oraz fragment poranka. "Dziady" to jedna z niewielu książek które czytając jako lekturę można nazwać "mordercą"(w trakcie czytania tej lektury zemdlałem z trzy razy:-). Jak można czytać pana Mickiewicza? A no nie można go czytać, bo pisał w tylko jemu wiadomym języku, a nam każą zapoznać się z jego poezją, książkami i innymi rzeczami. W dzisiejszym świecie jest wielu pisarzy których książki są godne uwagi , lecz my musimy czytać jakieś przedpotopowe opowiastki( swoją drogą to polecam Trylogię H.Sienkiewcza - mimo, iż jest już trochę wiekowa to można spróbować przez to przebrnąć). Dlaczego nie dostaniemy za lekturę książki bardziej "teraźniejszej"?. Dlatego że ich autorzy nie są ani znani współczesnej historii, ani ich literatura czasem nie jest zbyt wysokich lotów( tak zawsze było, jest i będzie), może dopiero nasze wnuki będą mogły przeczytać fascynującą opowieść o Harrym Potterze, czy o czwórce przyjaciół usiłujących uratować świat. A na razie póki co jesteśmy męczeni książkami które często robią "pranie mózgu"  naszym biednym umysłom.
    Przedmioty typu biologia i chemia wnoszą wiele do naszej smutnej egzystencji. Każdy z nas przed spaniem sprawdza czy ma na swoim miejscu trzustkę, wątrobę( jest to bardzo istotny organ), serce i kilka innych narządów.  Dzięki genetyce często zdarza nam się sprawdzać czy nasze potomstwo będzie miało niebieskie oczy, czarne lub może czerwone. Poznać jak odróżnić etanol od metanolu również jest istotną sprawą( niech goście wiedzą co piją).A więc wniosek przedmioty te "są podstawą naszego życia".
Jedynym przydatnym przedmiotem w szkole okazuje się być język angielski. Wyjeżdżając na wakacje, lub do pracy za granicę wypada znać ten podstawowy język. Możliwość rozmowy z ludźmi z innych krajów jest świetną sprawą. kilka razy zdarzyło mi się z tych"dziwnych wyrazów dźwiękonaśladowczych" korzystać. Ktoś zapyta jakie wrażenia? Całkiem fajnie(szczególnie dobrze rozmawiało mi się z przybyszem z zagranicy po imprezach, lub w ich trakcie).
(A teraz uwaga coś czego nikt się nie spodziewał)
    Polskie szkolnictwo jest jednym z najlepszych w Europie. Jednak nie zmienia to faktu, iż ma pewne niedociągnięcia. I naszym celem( osób które teraz się uczą) jest by w przyszłości jeszcze bardziej poprawić jakość polskiego szkolnictwa, bardziej przemyśleć program nauczania i przede wszystkim nie dopuścić by polska szkoła "zeszła na psy".
Przychodząc ze szkoły człowieka może cholera zatrzasnąć. Najpierw "kapencja" z fizyki(dla nie wtajemniczonych ocena niedostateczna), na szczęście profesor oddał po terminie więc jej nie wpisał :-). Nie było poprawy z geometrii(ale nie ma się z czego cieszyć, czeka mnie w tym tygodniu ciężki bój z książkami, w czwartek matematyka, piąte poprawa fizyki, sprawdzian z polskiego(cały romantyzm)). Ale są plusy. W sobotę wyjazd do Belgii. Więc będzie tydzień wolnego...............(albo i nie).