środa, 16 lutego 2011

Narty, snowboard i śnieg

   Czy ktoś z was kiedyś miał możliwość by spróbować przyjemności jazdy na nartach? Jeśli nie to spróbujcie koniecznie. Ten sport jak mało który potrafi dostarczyć adrenaliny. Każda decyzja jaką podejmiecie może zaważyć na całym waszym przyszłym życiu.
   Na stoku najbardziej niebezpieczne są małe dzieci. One potrafią wykonywać na swoich małych "nartkach" takie rzeczy, że nieraz aż dziw że narty się nie łamią. Niewiele lepsi są "wytrawni narciarze", oni myślą że skoro już potrafią zjechać w miarę bezpiecznie to cały stok należy do nich. Tak czy siak ten sport jest jak straszliwe uzależnienie, raz spróbujesz, do końca życia będzie cię męczyło, nie będziesz mógł spać, będziesz pragnął poczuć ten wiatr w oczach, tą adrenalinę, tą chęć przekraczania własnych granic.

wtorek, 15 lutego 2011

Szkoła oczyma ucznia II

Polska szkoła oczyma ucznia II
    Na czym polega nauka w szkole? Kto przeczytał ostatni artykuł ten wie:).Jednak tym razem chciałbym się zastanowić nad na stepującą tezą " Szkoła jest seryjną morderczynią marzeń, talentu i ambicji". Zwolennicy tej "spiskowej teorii dziejów" z pewnością przytoczą mi argument na temat braku kółek zainteresowań w szkołach. Jednak czy tak jest naprawdę? W wielu placówkach oświatowych dodatkowych zajęć pozalekcyjnych jest tak dużo, że niektórym uczniom przydało by się z dziewięć dni w tygodniu. W poniedziałek kółko historyczne, wtorek zajęcia z biologii i chemii, środa dodatkowa lekcja fizyki, czwartek kółko taneczne i wokalne, piątek przygotowanie do matury z języka angielskiego. Czy więc wobec tego "powiedzmy skróconego" planu zajęć pozalekcyjnych możemy mówić, że szkoła jest "chorą psychicznie, aspołeczną, nie zdolną do współegzystencji z innymi"? Odpowiedź wydaje się prosta - nie, lecz gdy przyjrzymy się temu " straszliwemu mordowaniu niewinnych marzeń, ambicji i powoli rozwijających cię talentów" to sposób naszego postrzegania świata zmieni się diametralnie.
UWAGA NASTĘPUJĄCY TEKST MOŻNA CZYTAĆ TYLKO I WYŁĄCZNIE ZA ZEZWEOLENIEM LEKARZA. AUTOR TEKSTU NIE PONOSI ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA ZMIANY ŚWIATOPOGLĄDOWE,POGORSZENIE STANU ZDROWIA, EWENTUALNE ZGONY SPOWODOWANE CZYTANIEM TEGO TEKSTU.
    Kółko historyczne - cóż kryje się za tą straszliwą nazwą? Z pewnością jest to czas gdy uczniowie starają się stłumić swój pociąg do historii. Być może na tej dodatkowej lekcji panuje straszliwa, trudna do opisania ,a jeszcze trudniejsza do przeżycia nuda. Może tak jest w niektórych szkołach. Lecz nie w tej do której ja uczęszczam. Kółko historyczne to czas kiedy człowiek może poznać historię swoich przodków w sposób nieco odmienny niż jest to przedstawiane na lekcjach historii. Można zarazić się chęcią poznawania historii "na własną rękę". Tak czy owak ta dodatkowa lekcja z pewnością nie służy "mordowaniu talentu,marzeń czy ambicji". A dlaczego? Ponieważ jeśli ktoś kto jest zafascynowany historią, właśnie na tych dodatkowych zajęciach może "ładować swoje historyczne akumulatory". Podobnie jest z kółkiem z matematyki. Wiele osób jest zmuszona do korzystania z tego gdyż nie potrafią zrozumieć informacji wniesionych z lekcji. Jednak znów te zajęcia nie mają za zadanie "wykończyć nasz talent,marzenia czy ambicje". Wręcz przeciwnie. One rozwijają nasz talent(czasami bardzo skromy- ale zawsze talent). Jednak gdy dla kogoś matematyka stała się miłością to na tym kółku może poznawać nowe wiadomości(z pewnością przydatne na maturze i w przyszłej pracy). Podobnie jest z wszystkimi zajęciami dodatkowymi w szkole, każde z nich w swój sposób rozwija, stara się jeszcze bardziej zarazić daną dziedziną wiedzy.
Jednak niektóre nasze talenty w szkole nie mogą być odkryte. Najlepszym przykładem jest talent muzyczny. W szkole podstawowej i gimnazjum może i jest przedmiot o pięknej nazwie "muzyka". Jednak to tylko zwodzicielskie słowo. W gruncie rzeczy jest to tylko teoria muzyki. Nauczyciele mogli by spróbować zarazić uczniów pasją grania na jakimś instrumencie. Nie spotkałem się jeszcze z szkołą w której uczono by gry na gitarze. Kółka muzyczne również najczęściej opierają się tylko na śpiewaniu. A gdyby tak w ramach tych kółek tworzyć szkolne zespoły muzyczne? Odpowiednio zachęceni uczniowie wkładali by serce (wątrobę, płuca, trzustkę- też) do tego by dobrze przygotować piosenkę,a przy tym dobrze by się bawili. Gdy człowiek jest zajęty nie ma czasu by robić jakieś głupie rzeczy. Mogło by to być również w programie profilaktycznym przeciw zażywaniu narkotyków, dopalaczy,alkoholu itd.
    Dlaczego nie zrobić kółek graczy komputerowych? Ludzie, to nie średniowiecze. Sukcesem jest to, że pozwolono by w szkołach były komputery. Wprowadzono już lekcję informatyki, lecz większość uczniów(i uczennic), jak również część nauczycieli lubi grać w gry komputerowe. Takie zajęcia nie tylko obejmowały by grę na komputerze lecz również,w miarę możliwości, mogły by uczyć jak powstają gry, ilu ludzi jest potrzebnych do wydania gry typu Starcraft 2,GTA, informowały by co to jest PEGI, można by zapytać o optymalny komputer do aktualnie wydawanych gier, informowały by o uzależnieniach od komputera. Ten sposób spędzania czasu w szkole mógłby też doprowadzić do lepszego poznania ucznia i nauczyciela(student pozna, że nauczyciel też człowiek i czasami również lubi grać w gry komputerowe). Ten pomysł chyba na rzazie pozostaje w sferze marzeń.  Jednak należy pamiętać, że gdy człowiek ma dobrze zagospodarowany czas to nie ma czasu na "głupoty".
    Jak widać polska szkoła oferuje wiele ciekawych i pożytecznych zajęć, form spędzania wolnego czasu, jednak można spróbować wyjść poza utarte ślady i unowocześnić troszkę naszą szkołę. Przede wszystkim szkoła ma być bliższa uczniom. A jak ma się stać bliższą uczniowi jeśli "jest w tyle" z zainteresowaniami uczniów? Podstawą do tego by poznać bliżej młodych ludzi jest poznać czasy w których żyjemy( może to wydawać się śmieszne, lecz nieraz średniowieczne patrzenie na świat nie ułatwia samorządowi szkolnemu w polepszeniu standardów szkolnych), następnie zainteresowania ucznia( tutaj należy pamiętać, że one się zmieniają - to że dwadzieścia lat temu uczniowie zastanawiali się nad tym jakie siły działają na spadające jabłko- i przy tym dobrze się bawili- nie znaczy że my żyjący w dwudziestym pierwszym wieku również marzymy o latających jabłkach) i ostatecznie starać się wprowadzić zmiany.
Tezę "Szkoła jest seryjną morderczynią marzeń, talentu i ambicji" napisała chyba jakaś osoba, która albo nie chodziła do szkoły, albo chce ją przedstawić w jak najgorszym świetle(przy tym mijając się z prawdą), albo uczy się tylko po to by rodzice się go nie czepiali. Ja stanowczo uważam, że polska szkoła rozwija umiejętności uczniów, tyle że jest troszkę za bardzo od nich oddalona,co może być przyczyną nieporozumień, a co za tym idzie nie jest możliwe by kogoś naprawdę dobrze uczyć nie chcąc go "porwać" pasjonującym przedstawianiem wiedzy, lub pokazaniem, że człowiek który teraz uczy ,też był kiedyś uczniem( ciągle nim jest)  i on również lubi rozrywkę.
    Tak czy owak polskie szkolnictwo jest jednym z najlepszych w Europie. Jednak nie zmienia to faktu, iż ma pewne niedociągnięcia. I naszym celem( osób które teraz się uczą) jest by w przyszłości jeszcze bardziej poprawić jakość polskiego szkolnictwa, bardziej przemyśleć program nauczania i przede wszystkim nie dopuścić by polska szkoła "zeszła na psy".





czwartek, 10 lutego 2011

Szkoła oczyma ucznia

Polska szkoła oczyma ucznia I
    Nasi mentorzy mają bardzo różne sposoby szkolenia naszych młodych umysłów.  Jedni postanowili że będą na każdej lekcji robić niezapowiedziane sprawdzanie naszych dotychczas zdobytych informacji, inni że nie będą nas sprawdzać bo mają nadzieję że się uczymy, a jeszcze inni mają bardzo wielkie zaufanie do naszej wiedzy wyniesionej z gimnazjum. Tak czy owak my musimy się uczyć. Lecz czy wszystko czego uczymy się jest nam naprawdę do naszego szczęścia potrzebne? Odpowiedź jest prosta - jasne, że nie. Osobie o zamiłowaniu matematycznym nie za  bardzo podchodzi lekcja historii, lub polskiego, tak samo z humanistą(w znaczeniu dzisiejszym, nie renesansowym) matematyka lub fizyka może "nie podejść".  Ile razy ucząc się czegoś wypowiadaliśmy sławne zdanie "Po cholerę mi to jest !" przy tym rzucając książką, z której akurat się uczymy. Świetne są jednak przerwy po sprawdzianach z wyżej wymienionych przedmiotów. "I co wszystko napisałeś?","Ale dzisiaj XY uwalił zadania" , lecz najlepsze z tego wszystkiego jest wzajemne utwierdzanie się w błędach które się popełniło np: "No Tomek przecież 2+2=5".
    Postanowiłem zrobić małe dochodzenie. Robiłem "wywiady" ze znajomymi, przysłuchiwałem się nauczycielom w szkole. I doszedłem do wniosku że chyba nikt o zdrowych zmysłach nie lubi się uczyć. Ile razy słyszymy od osób pracujących "Oj oj jeszcze zatęsknisz za czasami szkolnymi". TO NIE PRAWDA. Własna matka mnie w tym utwierdziła(nauczycielka), "Wiesz lubię uczyć dzieci, ale tak po prawdzie to już nie chciałabym chodzić do szkoły z drugiej strony ławki".  Na szczęście edukacja(ta "podstawowa" trwa tylko dwanaście lat - chyba,że ktoś chce iść na studia wtedy należy doliczyć jeszcze z 5 lat). A po tym już prosta droga do kariery fotografa,dziennikarza,programisty komputerowego itd.
    Jaki jest program nauczania w szkole każdy uczący( i uczący się) wie. Dla niewiedzących :
- W szkole podstawowej mamy nauczyć się podstaw(tj. literek, cyferek, podstawowych dat historycznych, kolorów itd),
-Gimnazjum ma za zadanie utwierdzić naszą dotychczasową wiedzę wyniesioną z podstawówki i dodać troszkę nowej( głównie z przedmiotów "nie-humanistycznych"np: chemia,fizyka,biologia).
-W liceum jest już wyższa szkoła jazdy. W pierwszej klasie należy sobie przypomnieć (a najczęściej nauczyć się na nowo) informacji z gimnazjum, dopiero po gimnazjalnym wprowadzeniu do liceum możemy zacząć naukę.
I tutaj należało by zadać pytanie. Czy gimnazjum powinno istnieć? Otóż uważam, że nie. Jest to strata czasu. Ktoś może mi zarzucić , że jestem za młody by wypisywać takie rzeczy(może i ma racje), ale z mojego doświadczenia(jak na razie 10,5 letniego) - gimnazjum jest niepotrzebne. Stary system był lepszy( podstawówka 8 lat i liceum 4 lata). A teraz? Gdy człowiek zdąży poznać swojego kolegę z ławki czas się przenieś do innej szkoły( chociaż znam kilka osób które postanowiły "przedłużyć kontrakt" z klasą 1 gimnazjum). Pomijając znajomości zawierane w szkole, nauczyciele również mieli łatwiej, dlaczego? Ponieważ lepiej znali uczniów, łatwiej mogli im pomóc (gdy kogoś znamy szybciej się otwieramy). Nie raz w liceum przeżywamy deja vu, z jakiego powodu? Gdyż uczymy się znowu tego samego co było w gimnazjum. I tak dochodzimy do wniosku, że trzy lata w gimnazjum były troszeczkę niepotrzebne(nie we wszystkich przedmiotach oczywiście:)).
    Chemia w pierwszej klasie liceum jest tylko troszkę bardziej rozszerzona (na profilach podstawowych) niż to co wynieśliśmy z poprzedniej szkoły, w takim wypadku gdyby zrezygnowano z z gimnazjum i wprowadzono od razu po podstawówce szkołę średnią wystarczyło by zmniejszyć ilość godzin języka polskiego i w zamian dać kilka godzin chemii( wiem, że tym śmiałym stwierdzeniem narażam się kolegom którzy nie za bardzo kochają ten przedmiot i być może nauczycielom języka polskiego).
    Matematyka jest wręcz przeciwnością chemii. W pierwszych dwóch miesiącach roku szkolnego powtarza się to co było w podstawówce i gimnazjum(dodawanie,odejmowanie,mnożenie,dzielenie,pierwiastkowanie,potęgowanie itd.).
A następnie zaczyna się całkiem nowa nauka. Nowy sposób myślenia(myślenie pod maturę) i oczywiście ciągle poszerzamy swoje dotychczas zdobyte wiadomości.
Z fizyką jest podobnie jak z matematyką, lecz język polski to już całkiem inna historia. Na tym przedmiocie nic od podstawówki się nie zmienia. Zawsze czyta się coś(zdarza się, że to samo co w gimnazjum), co prawda raczej nie pisze się już dyktand, ale UWAGA jest wprowadzona nowość - musimy oduczyć się wodolejstwa. I to chyba jest najtrudniejsza rzecz w liceum. Gdy przygotowywano nas do egzaminu gimnazjalnego uczono nas by pisać coś i pisać i pisać i pisać... i ............. pisać. A w liceum po pierwszym wypracowaniu zdziwienie na wielu twarzach jest(jak powiedział by mistrz Joda). Wypracowanie napisane na 4 strony A4 a tu i tak ocena dopuszczająca. I co z tego, że uczeń męczył się przez dwie godziny, co z tego że prawie napisał pracę dyplomową, ale nie odpowiedział na rzeczy które są zawarte w modelu odpowiedzi (swoją drogą co wy na to by wprowadzić lekcje z jasnowidzenia? Przydadzą się by wiedzieć co twórcy matury chcą mieć w wypracowaniu).
    Polskie szkolnictwo jest jednym z najlepszych w europie. Jednak nie zmienia to faktu, iż ma pewne niedociągnięcia. I naszym celem( osób które teraz się uczą) jest by w przyszłości jeszcze bardziej poprawić jakość polskiego szkolnictwa, bardziej przemyśleć program nauczania i przede wszystkim nie dopuścić by polska szkoła "zeszła na psy". 


P.S
Ten tekst jest fragmentem większego cyklu.(Na razie mam gotowe 2 i 0,5 teksty). Następny wrzucę jutro albo w Poniedziałek......  A i jeszcze jedno, komentujcie, wasze opinie są bardzo ważne, będę wiedział w czym się poprawić:-)









Początek

Nie tak dawno mój szkolny kolega założył swojego bloga, ja idąc jego śladem postanowiłem zrobić to samo. Czym ma ten blog być? Może swojego rodzaju przemyśleniami nad życiem, zajęciami. Od czasu do czasu będę tu publikował swoje teksty, które piszę(może komuś się spodobają).