czwartek, 10 lutego 2011

Szkoła oczyma ucznia

Polska szkoła oczyma ucznia I
    Nasi mentorzy mają bardzo różne sposoby szkolenia naszych młodych umysłów.  Jedni postanowili że będą na każdej lekcji robić niezapowiedziane sprawdzanie naszych dotychczas zdobytych informacji, inni że nie będą nas sprawdzać bo mają nadzieję że się uczymy, a jeszcze inni mają bardzo wielkie zaufanie do naszej wiedzy wyniesionej z gimnazjum. Tak czy owak my musimy się uczyć. Lecz czy wszystko czego uczymy się jest nam naprawdę do naszego szczęścia potrzebne? Odpowiedź jest prosta - jasne, że nie. Osobie o zamiłowaniu matematycznym nie za  bardzo podchodzi lekcja historii, lub polskiego, tak samo z humanistą(w znaczeniu dzisiejszym, nie renesansowym) matematyka lub fizyka może "nie podejść".  Ile razy ucząc się czegoś wypowiadaliśmy sławne zdanie "Po cholerę mi to jest !" przy tym rzucając książką, z której akurat się uczymy. Świetne są jednak przerwy po sprawdzianach z wyżej wymienionych przedmiotów. "I co wszystko napisałeś?","Ale dzisiaj XY uwalił zadania" , lecz najlepsze z tego wszystkiego jest wzajemne utwierdzanie się w błędach które się popełniło np: "No Tomek przecież 2+2=5".
    Postanowiłem zrobić małe dochodzenie. Robiłem "wywiady" ze znajomymi, przysłuchiwałem się nauczycielom w szkole. I doszedłem do wniosku że chyba nikt o zdrowych zmysłach nie lubi się uczyć. Ile razy słyszymy od osób pracujących "Oj oj jeszcze zatęsknisz za czasami szkolnymi". TO NIE PRAWDA. Własna matka mnie w tym utwierdziła(nauczycielka), "Wiesz lubię uczyć dzieci, ale tak po prawdzie to już nie chciałabym chodzić do szkoły z drugiej strony ławki".  Na szczęście edukacja(ta "podstawowa" trwa tylko dwanaście lat - chyba,że ktoś chce iść na studia wtedy należy doliczyć jeszcze z 5 lat). A po tym już prosta droga do kariery fotografa,dziennikarza,programisty komputerowego itd.
    Jaki jest program nauczania w szkole każdy uczący( i uczący się) wie. Dla niewiedzących :
- W szkole podstawowej mamy nauczyć się podstaw(tj. literek, cyferek, podstawowych dat historycznych, kolorów itd),
-Gimnazjum ma za zadanie utwierdzić naszą dotychczasową wiedzę wyniesioną z podstawówki i dodać troszkę nowej( głównie z przedmiotów "nie-humanistycznych"np: chemia,fizyka,biologia).
-W liceum jest już wyższa szkoła jazdy. W pierwszej klasie należy sobie przypomnieć (a najczęściej nauczyć się na nowo) informacji z gimnazjum, dopiero po gimnazjalnym wprowadzeniu do liceum możemy zacząć naukę.
I tutaj należało by zadać pytanie. Czy gimnazjum powinno istnieć? Otóż uważam, że nie. Jest to strata czasu. Ktoś może mi zarzucić , że jestem za młody by wypisywać takie rzeczy(może i ma racje), ale z mojego doświadczenia(jak na razie 10,5 letniego) - gimnazjum jest niepotrzebne. Stary system był lepszy( podstawówka 8 lat i liceum 4 lata). A teraz? Gdy człowiek zdąży poznać swojego kolegę z ławki czas się przenieś do innej szkoły( chociaż znam kilka osób które postanowiły "przedłużyć kontrakt" z klasą 1 gimnazjum). Pomijając znajomości zawierane w szkole, nauczyciele również mieli łatwiej, dlaczego? Ponieważ lepiej znali uczniów, łatwiej mogli im pomóc (gdy kogoś znamy szybciej się otwieramy). Nie raz w liceum przeżywamy deja vu, z jakiego powodu? Gdyż uczymy się znowu tego samego co było w gimnazjum. I tak dochodzimy do wniosku, że trzy lata w gimnazjum były troszeczkę niepotrzebne(nie we wszystkich przedmiotach oczywiście:)).
    Chemia w pierwszej klasie liceum jest tylko troszkę bardziej rozszerzona (na profilach podstawowych) niż to co wynieśliśmy z poprzedniej szkoły, w takim wypadku gdyby zrezygnowano z z gimnazjum i wprowadzono od razu po podstawówce szkołę średnią wystarczyło by zmniejszyć ilość godzin języka polskiego i w zamian dać kilka godzin chemii( wiem, że tym śmiałym stwierdzeniem narażam się kolegom którzy nie za bardzo kochają ten przedmiot i być może nauczycielom języka polskiego).
    Matematyka jest wręcz przeciwnością chemii. W pierwszych dwóch miesiącach roku szkolnego powtarza się to co było w podstawówce i gimnazjum(dodawanie,odejmowanie,mnożenie,dzielenie,pierwiastkowanie,potęgowanie itd.).
A następnie zaczyna się całkiem nowa nauka. Nowy sposób myślenia(myślenie pod maturę) i oczywiście ciągle poszerzamy swoje dotychczas zdobyte wiadomości.
Z fizyką jest podobnie jak z matematyką, lecz język polski to już całkiem inna historia. Na tym przedmiocie nic od podstawówki się nie zmienia. Zawsze czyta się coś(zdarza się, że to samo co w gimnazjum), co prawda raczej nie pisze się już dyktand, ale UWAGA jest wprowadzona nowość - musimy oduczyć się wodolejstwa. I to chyba jest najtrudniejsza rzecz w liceum. Gdy przygotowywano nas do egzaminu gimnazjalnego uczono nas by pisać coś i pisać i pisać i pisać... i ............. pisać. A w liceum po pierwszym wypracowaniu zdziwienie na wielu twarzach jest(jak powiedział by mistrz Joda). Wypracowanie napisane na 4 strony A4 a tu i tak ocena dopuszczająca. I co z tego, że uczeń męczył się przez dwie godziny, co z tego że prawie napisał pracę dyplomową, ale nie odpowiedział na rzeczy które są zawarte w modelu odpowiedzi (swoją drogą co wy na to by wprowadzić lekcje z jasnowidzenia? Przydadzą się by wiedzieć co twórcy matury chcą mieć w wypracowaniu).
    Polskie szkolnictwo jest jednym z najlepszych w europie. Jednak nie zmienia to faktu, iż ma pewne niedociągnięcia. I naszym celem( osób które teraz się uczą) jest by w przyszłości jeszcze bardziej poprawić jakość polskiego szkolnictwa, bardziej przemyśleć program nauczania i przede wszystkim nie dopuścić by polska szkoła "zeszła na psy". 


P.S
Ten tekst jest fragmentem większego cyklu.(Na razie mam gotowe 2 i 0,5 teksty). Następny wrzucę jutro albo w Poniedziałek......  A i jeszcze jedno, komentujcie, wasze opinie są bardzo ważne, będę wiedział w czym się poprawić:-)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz